Miniony rok nie należał do najłatwiejszych. Zeszły skończył się trudnymi diagnozami, które zapowiadały spore zmiany w moim życiu. Miałam do wyboru poddać się i ruszyć od nowa albo podnieść i coś zmienić. Wybrałam to drugie. Jak to wyszło? Czy było warto? Po tym zestawieniu widać, że chyba tak 🙂
1. Przestałam jeść gluten, cukier, laktozę i produkty z wysokim IG i zaczęłam więcej ruszać się.
Rok temu wykryto u mnie PCOS z towarzyszącą insulinoopornością. Choć jestem szczupła i do tego momentu nic nie zwiastowało żadnych nadwrażliwości, nietolerancji i kłopotów, okazało się, że mój organizm przestał sobie radzić. Wiele osób lekceważy zalecenia lekarzy w zakresie diety, jednak na postanowiłam spróbować jeść – i żyć – inaczej.
Wykluczenie tych kilku produktów zmieniło moje zdrowie i samopoczucie. Mam więcej energii, nie jestem ospała, przestał mnie boleć chronicznie brzuch. Nie jest łatwo wytrwać bez cukru, ale to, że budzę się i mogę działać, jest dla mnie o wiele cenniejsze. To wszystko też spowodowało, że ubyło mnie niemal 10 kg. Nabrałam pewności siebie, jestem bardziej otwarta na innych. Zdecydowania zmiana na plus 🙂
2. Założyłam bloga i firmę
Obie rzeczy nie były dla mnie łatwe. Trudno mi wchodzić w coś nieznanego, wymagającego ciągłej czujności, otwartości. Obie rzeczy dają mi jednak wiele i mam nadzieję, że będę je sukcesywnie rozwijać w 2020.
3. Wyluzowałam w relacjach z uczniami 🤣
Rok 2018 był bardzo nerwowy, między innymi dlatego że nie potrafiłam odpuścić. Wymagałam od siebie bardzo dużo, a od uczniów nie mniej. To powodowało spięcia, brak zaufania, potrzebę ciągłej kontroli. Tworzyło się błędne koło, które nie prowadziło do polepszenia relacji. Od stycznia odpuściłam – mam, owszem, swoje wymagania, ale potrafię czasami odetchnąć i dać na luz. Zarówno i ja, jak i moi uczniowie pozytywnie to odczuli 😉
4. Zmieniłam telefon…
5. … komputer…
6. … i samochód.
Jeśli ktoś mnie dobrze zna, to wie, że jestem urodzoną sknerą. Liczę każdy pieniądz, nie potrafię się wyzbywać starych rzeczy, w ogóle nie jestem stworzona do epoki, gdzie wszystko się tak szybko zmienia. Stąd też nie wyobrażałam sobie, by wymienić zarówno moje ukochane, zniszczone HTC, jak i bordowy laptop i niestrudzona Honda. Były moimi towarzyszami codzienności, pisały ze mną doktorat, jechały do porodu, widziały nie jedną łzę, gdy wkurzona wracałam do domu. Honda wybaczała każdą rysę, a telefon był nie do zdarcia. Laptop akceptował każde słowo. A jednak rzeczy się niszczą. I choć z wielkim trudem je oddawałam, to cieszę się, że przyszło nowe, bo ułatwiło mi to znacznie pracę i komunikację z innymi.
7. Znów przyszłam do nowej szkoły
„Znów”, bo pracuję 5 rok i to jest już moja 5 placówka. Pracuję w dwóch szkołach, ale pierwszy rok w liceum, o którym marzyłam od początku studiów. Nie ukrywam, że jest to zmiana na plus. Nie tylko dlatego, że mam naprawdę fajne środowisko pracy, ale wspaniałych uczniów, piękną drogę do pracy i w końcu mogę odpocząć od jazdy autem! 🙊
8. Zmieniłam sposób ubierania się 😅
Kiedy zaczęłam pracować ponad 4 lata temu, byłam zdania, że nauczyciel powinien wyglądać „godnie”. Garsonka, spódnica, ciemne spodnie – tak, a nie trampki i dżinsy. Dzisiaj myślę inaczej. Dlaczego? Bo nagle koszulki okazują się pretekstem do rozmowy, ja czuję się zdecydowanie młodsza i nie peszę uczniów, a w sumie taki strój jest też zwyczajnie wygodny i pozwala sprawnie biec do pociągu powrotnego do domu 😉
9. Dbam o swoje samopoczucie fizyczne i psychiczne 💪
Być może kogoś dziwi ten punkt, ale dopiero w tym roku udało mi się opracować arsenał rzeczy, które poprawiają mi humor i przywracają równowagę w sytuacjach kryzysowych. Dzięki chwili z herbatą, serialowi, dobrej książce potrafię szybko nabrać sił i biec dalej – do swojej rodziny i pracy.
10. Częściej się uśmiecham. Do siebie samej i do innych 😁
Zamiast się złościć na świat, po prostu staram się do niego uśmiechnąć. Wtedy staje się bardziej znośny 😉
A wy co zmieniliście w minionym roku? Dajcie znać!
